14.07.2014

Bieżący komentarz rynkowy 72/2014

Od lokalnego szczytu z 10 czerwca br. indeks WIG stracił na wartości prawie 5%. W tym samym czasie amerykański S&P500 zanotował wzrost rzędu około 1%, zbliżając się na tzw. „rzut beretem" do niewyobrażalnej granicy 2000 pkt. Z czego wynika iście „brazylijska" słabość polskiego rynku akcji i kiedy wreszcie zachowanie giełdy warszawskiej przestanie „zamęczać" inwestorów?

Zacznijmy od podsumowania czynników, które działają niczym kotwica na notowania polskich akcji. Pierwszym z nich jest reforma emerytalna, „strasząca" inwestorów już od roku. Początkowo były to tylko pomruki zbliżającej się burzy, które tylko chwilowo wytrąciły rynek z równowagi na przełomie czerwca i lipca 2013 oraz na początku września 2013. Nawałnica uderzyła ponownie z całą siłą w grudniu 2013 w związku z planowanym na koniec stycznia transferem 51,5% aktywów z OFE do ZUS. I to właśnie był największy czynnik ryzyka związany z reformą emerytalną, jednak z drugiej strony rynkowy sentyment w dalszym ciągu wygląda tak, jakby nikt nie wiedział albo nie chciał wiedzieć, że:

1. ryzyko wzmożonej podaży akcji ze strony OFE – jako skutku reformy emerytalnej, a nie decyzji zarządzających uzasadnionej ze względów czysto fundamentalnych – zarówno w roku bieżącym, jak i w latach kolejnych jest raczej niewielkie i to niezależnie od tego, ilu ubezpieczonych zdecyduje się kontynuować przekazywanie części składki do OFE,

2. środki zgromadzone dotychczas w OFE, nawet w przypadku decyzji ubezpieczonego o przekazywaniu nowych składek tylko do ZUS, w dalszym ciągu pozostaną w OFE,

3. według założeń reformy do ZUS w żadnym momencie nie zostaną przetransferowane jakiekolwiek akcje.

Gdy wydawało się, że po emerytalnej burzy, słońce zaczyna ponownie świecić na giełdowym niebie, na horyzoncie pojawił się kolejny front atmosferyczny, tym razem ze wschodu. Kryzys ukraiński uderzył w polski rynek akcji z początkiem marca i choć jego bezpośredni wpływ na polską gospodarkę wydawał się raczej ograniczony, to jednak poważnie ucierpiał sentyment rynkowy i obawy o to, jak zareagują przedsiębiorcy, czy konsumenci podejmując swoje decyzje o wydatkach inwestycyjnych i konsumpcyjnych. Na koniec mieliśmy zaś swoją aferę taśmową, która po raz kolejny wystawiła nerwy inwestorów na silną próbę.

Z powyższego podsumowania wyłowić można jedno kluczowe słowo: „sentyment". I to jest zasadnicza przyczyna słabości polskiego rynku akcji. Słaby sentyment oznacza brak nowych środków na rynku i w miarę regularne umorzenia i konwersje pojawiające się w funduszach inwestujących w akcje, które wymuszają ich sprzedaż niezależnie od fundamentalnej oceny zarządzającego. Klucz do poprawy koniunktury leży w poprawie rynkowego sentymentu, a jego użycie, w obliczu osłabienia krajowego kapitału (OFE), wydaje się być w gestii kapitału zagranicznego.

W minionym tygodniu pojawiła się na rynku informacja o zaleceniu przez JP Morgan przeważenia w regionie Europy Środkowo-Wschodniej akcji polskich, rosyjskich i greckich, kosztem Turcji i RPA. Analitycy JP Morgan zwrócili uwagę na negatywne postrzeganie regionu i rynku polskiego przez inwestorów, co w praktyce oznacza, że nie mają oni akcji. W zestawieniu z oczekiwanym przez bank wzrostem zysków firm stwarza to korzystne warunki do kupna polskich akcji. Być może to właśnie zalecenie przyczyniło się w minionym tygodniu do wyraźnej poprawy notowań na giełdzie warszawskiej. Już w czwartek popołudniu pojawił się wzmożony zagraniczny popyt na akcjach największych firm z WIG20, a piątek przyniósł kontynuację zakupów. Kontratak popytu przyszedł w idealnym momencie w okolicach dwuletniej linii trendu wzrostowego oraz w strefie wsparcia wyznaczonej przez szczyt z sierpnia 2013 (wykres 1 – indeks WIG). Stwarza to szansę na krótkoterminowy wzrost indeksu przynajmniej o 3-4% do około 53 000 punktów.

Wykres 1: Indeks WIG za ostatnie 2 lata. Źródło: stooq.com.

Na razie trudno wyrokować na ile trwała jest ta poprawa, jednak wiele wskazuje na to, że giełdowa koniunktura w drugim półroczu może być bardziej przychylna dla inwestorów. Dyżurne czynniki ryzyka coraz bardziej się „zużywają", a problem reformy emerytalnej powinien zostać definitywnie zamknięty wraz z końcem lipca. W związku z tym wciąż nie zmieniamy naszego nastawienia do rynku akcji i dlatego polecamy fundusze Eques Akcji oraz Eques Aktywnej Alokacji. Dla inwestorów, którzy nie akceptują zmienności typowej dla rynku akcji polecamy Eques Obligacji oraz Eques Pieniężny.